Konformista staje się z czasem oportunistą, ostatecznie zaś makiawelistą. Podejmuje indywidualną walkę, aby wyrwać się ze schematu i zacząć realizować siebie metodą prześcigania we wszystkim otoczenia, rywalizowania z każdym, zamiast zachowywać się solidarnie, postępuje w sposób skrajnie egoistyczny. Ześrodkowanie na sobie jest generalnie postawą pozytywną, ponieważ służy wspieraniu życia i zdrowia psychicznego, a także samorealizacji. Najczęściej jednak jednostka stwierdza z rezygnacją, że wysiłki, jakie czyni w celu poprawy samopoczucia psychicznego, spełzają na niczym. Wówczas dochodzi do gorzkich wniosków: „A cóż mnie obchodzą inni? Każdy widzi tylko czubek własnego nosa; wiadomo bliższa koszula ciału. Mnie też nikt nie pomoże – sam muszę o wszystko mozolnie walczyć. W walce każdy jest zdany na własne siły. Grunt, że mnie i mojej rodzinie powodzi się jako tako, a reszta nic mnie nie obchodzi. Ta walka nikomu z nas nie jest oszczędzona”. Takie stwierdzenia słyszy się bez przerwy. Wypowiadają je zrezygnowani, zgorzkniali ludzie, którzy porzucili wszelkie nadzieje na „lepszy świat”. Stosują więc mechanizm obronny w postaci deklaracji bezsilności, a krzywdę, która im się dzieje, tłumaczą działaniem praw naturalnych: „Tak już jest i nic się na to nie poradzi”. Taki sposób myślenia jedynie umacnia istniejące układy społeczne i obraca wniwecz wszelkie wysiłki, zmierzające ku większej solidarności między ludźmi i humanizacji stosunków społecznych. A gdy gaśnie ostatnia iskierka nadziei, wówczas wszelkie postulaty i hasła reformatorów społecznych i psychoterapeutów stają się czczą gadaniną i mrzonkami fantastów.