Pragnienie to istnieje, czego dowodzi stale rosnąca liczba alkoholików. Alkohol to narkotyk, za pomocą którego człowiek stara się wyłączyć kontrolę rozumu i odciąć od superego, aby móc dotrzeć do głębi swego jestestwa i w pełni (bez lęku) doświadczyć życia zmysłowego uczuciowego. Alkohol nie jest jednak zdrową metodą otwierania się na własne uczucia. Prawidłowa metoda polega na uzyskaniu świadomego wglądu w samego siebie, na medytacji i oddawaniu się marzeniom na jawie. Godna polecenia jest oczywiście również psychoterapia albo psychoanaliza, niestety, przeszkodą są tu wysokie koszty leczenia. Ludzie dobrze sytuowani są, jak widać, również w uprzywilejowanej sytuacji, gdy chodzi o poszukiwanie samego siebie i rozwój emocjonalności. Oprócz medytacji (nic nie kosztuje – wystarczy godzina treningu dziennie) istotne znaczenie ma również rozmowa doświadczeniach życiowych i konfliktach wewnętrznych. Otwórz się przed bliską ci osobą i spróbujcie razem, szczerze bez ogródek, przeanalizować swoje uczucia. Początek jest trudny, ale za to skutki mają niezwykle pozytywne działanie: oczyszczające, wyjaśniające i odprężające. Również uczucia negatywne – złość, smutek, poczucie winy czy kompleks niższości – powinny stać się przedmiotem szczerej rozmowy. Twój rozmówca powinien ci pomóc w opisaniu i głośnym nazwaniu negatywnych afektów. Większość ludzi gromadzi w sobie ogromny potencjał nie odreagowanych urazów, przełkniętych upokorzeń i tłumionej agresji. Wszystkie te negatywne emocje musisz uzewnętrznić, jeśli nie chcesz się od nich udusić.