Ten poniekąd „naturalny” proces jest jednak celowo sterowany. Jako praktykujący psycholog doszedłem do wniosku, że w ludziach byłoby znacznie więcej kreatywności i genialności, gdyby cechy te nie były na co dzień tłumione. Geniuszom utrudnia się ich rozwój – po pierwsze, przez celowo zachowawczy system kształcenia – po drugie, przez celowy przydział środków finansowych na rozwój wyselekcjonowanych dziedzin nauki. Pewne kierunki otrzymują wsparcie, na inne nie przeznacza się żadnych funduszy. Pechowiec, któremu nie trafiła się praca w odgórnie preferowanej dziedzinie nauki czy techniki, siłą rzeczy zatrzymuje się w rozwoju, nawet jeśli jest genialnie uzdolniony, ponieważ nie dysponuje odpowiednimi środkami na finansowanie swoich badań. Rozwój kreatywności odgrywa w naszym systemie edukacji jedynie podrzędną rolę. Albert Einstein powiedział: „…dochodzę do wniosku, że dar wyobraźni miał dla mnie większe znaczenie aniżeli mój talent do przyswajania stosownej wiedzy”. Przyswajanie stosownej wiedzy jest wyżej notowane w naszym systemie oświatowym niż dar fantazjowania – fantazja jest czymś zgoła podejrzanym, tak zresztą jak i emocjonalność. Co ciekawe: wyobraźnia i emocjonalność występują w ścisłym wzajemnym związku; rozwój wyobraźni jest uwarunkowany swobodnym rozwojem emocjonalności, brak wyobraźni zaś idzie w parze z ubogim życiem emocjonalnym.