W ramach poszczególnych struktur społecznych dąży się do zaprogramowania członków danej struktury według zbiorowego kodu, przy czym kod ten ma różne warianty w zależności od przynależności do warstwy społecznej. Pełna autonomia w określeniu samego siebie, bez naśladowania oferowanych wzorów identyfikacji, jest niemożliwa. A mimo to ma rację Henry Miller pisząc: „Nie wolno kierować się w życiu mądrościami innych ludzi, nawet jeśli byliby to Chrystus albo Budda”. Jak zatem przeciwstawić się naciskowi identyfikacji? Identyfikacje, które już się w nas dokonały, są zasadniczo nieodwracalne. Jedynie najwcześniejsze identyfikacje udaje się niekiedy usunąć za pomocą psychoanalizy. Wyrazem aktywnego sprzeciwu wobec narzucanego wzoru jest tworzenie i naśladowanie antywzorca. Unikanie osiągnięć, zażywanie narkotyków, abnegacki wygląd – to wszystko składa się na antypostawę, która byłaby nie do pomyślenia bez narzuconego ideału identyfikacji. Próba ucieczki w an- tywzorzec jest próbą wyzwolenia się, ale pozorną, ponieważ zamiast uzyskać upragnioną wolność samorealizacji, jednostka uzależnia się od ideału antywzorca. Antywzorzec jest również szablonem, a więc powłoką, pancerzem, który jednostka przywdziewa na siłę. Osoba, która przejmuje wzory, ideały i idole czy też identyfikuje się z antywzorcami i antyidolami, manipuluje sama sobą, w rezultacie czego popada w autoalienację. Amerykański psycholog, twórca terapii postaci (Gestalt), Frederick S. Perls nazywa automanipulację „zabawą w sa- moudręczanie się”, kładąc akcent na wspominany wcześniej czynnik masochistyczny. Bilans dla jednostki: „Wszystko to i tak jest na nic; czasem ktoś okazuje się pozornie skuteczny w sytuacjach ekstremalnych, póki nie załamie się nerwowo. To ostatnie wyjście”.