Istnieje oczywiście niemało wrodzonych wad genetycznych, jak na przykład zespół Klinefeltera , które mogą powodować nie tylko niepłodność, ale i całkowitą impotencję. Pamiętam jak kiedyś do poradni przyszła cała rodzina ze wsi, to znaczy matka, syn i synowa ze swoją matką. W gabinecie powstała istna wojna. Starsze panie obrzucały się inwektywami na temat, że syn nie chce współżyć ze swoją żoną. Mama broniła go, że on pewnie przemęczony i słaby — teściowa zarzucała, że jest po prostu wałkoniem, bo chowa się po stodołach i przygórkach, uciekając z małżeńskiego łoża. Trzeba przyznać, że na oko wyglądał dorodnie i zdrowo, tylko minę miał jakąś taką dziecinnie wystraszoną i nieporadną. Żona nie zabierała głosu, ale kiwała głową — przytakując z przekonaniem wywodom swojej mamy. Co to w końcu za mąż taki? Gdy wzburzone nastroje nieco rozładowały się w słowach i wreszcie dopuszczono mnie do głosu, dowiedziałam się, że rzecz idzie o to, iż młody człowiek od ślubu nigdy z żoną nie współżył. Oczywiście żona i jej matka uważały się za oszukane i twierdziły, że podstępnie wepchnięto im takiego zięcia. Jak się okazało po dłuższej rozmowie i konsultacji z andrologiem, zięć cierpiał na zespół Klinefeltera i po prostu nie był zdolny do podjęcia współżycia.