Bywa jednak, że odczucia z łechtaczki i trójkąta orgazmicznego są przez kobiety słabo odczuwane, a wrażliwość i unerwienie seksualne wzrasta poza wejściem do pochwy, na powierzchni wypukłej przedniej ściany, podpierającej pęcherz moczowy. Tworzy ona tuż za wejściem półkoliste uwypuklenie pokryte — szczególnie u kobiet, które nie rodziły — pofałdowaną błoną śluzową, przypominającą pralki naszych babek (w Warszawie taki instrument nazywano tarą). Przy podrażnieniu okolicy wejścia do pochwy zaginamy palce do siebie, po czym wślizgują się one po żołędzi łechtaczki na opuszkę cewki moczowej, którą przed chwilą opisywałam. Większość kobiet przy takim manewrowaniu dłonią jednej ręki, drażniąc i łaskocząc równocześnie palcami drugiej ręki brodawki piersiowe oraz dbając o jednakowy rytm podrażnień — dość łatwo dochodzi do orgazmu. Opis wydaje się nieco skomplikowany, ale w praktyce jest całkiem prosty, a drażnienie równocześnie kilku efektorów daje wyraźne zwiększenie intensywności doznań. Niejednokrotnie pacjentki opisując swoje przeżycia w trakcie orgazmu podawały, że początkowo najsilniejsze pobudzenia i wrażenia seksualne wyczuwały drażniąc brodawki sutkowe i ich okolice, natomiast w miarę narastania podniecenia wyraźnie słabnie wrażliwość receptorów obwodowych, a nasila się z okolic łechtaczki i przedsionka pochwy. I wtedy, gdy pojawia się obrzęk, zwilżenie i uczucie pobudzenia w okolicy krocza, rozpoczyna się drażnienie łechtaczki oraz warg sromowych.