Brak im niezbędnego zrównoważenia psychicznego, dlatego też zazwyczaj również ich poziom umysłowy znacznie odbiega od poziomu pozostałych uczniów. Ich problemy psychiczne, emocjonalne są uwarunkowane pochodzeniem społecznym. Nie oznacza to jednak, że w związku z tym należy dążyć do likwidacji emocji, wystarczyłoby bowiem zlikwidowanie nierówności społecznych, które są przyczyną konfliktów emocjonalnych i zaburzeń rozwoju osobowości.
Nasze nowoczesne, wysoko uprzemysłowione społeczeństwo nie potrafi umiejętnie obchodzić się z emocjami, takimi jak lęk, złość, poczucie winy, radość czy pożądanie. Powszechne wsparcie społeczne otrzymuje jedynie jednostronny rozwój inteligencji, z rozwojem emocjonalnym natomiast każdy powinien radzić sobie sam. Umiejętność radzenia sobie z emocjami i ich swobodnego przeżywania powinna być w szkole takim samym przedmiotem nauczania, jak fizyka czy matematyka. Zamiast tego emocje są postrzegane jako zbędny balast i traktowane z pogardą jako objaw ckliwości i sentymentalizmu; nie są do niczego przydatne, dlatego system edukacyjny uczy je tłumić i wypierać. Tłumienie z kolei uaktywnia opisywane wcześniej mechanizmy obronne i zmusza do przestrzegania fałszywych przykazań społecznych. Osoba, która nie potrafi i nie chce okazywać uczuć, musi je tłumić i ukrywać. Musi zatem dojść do tego samego błędnego wniosku, do którego doszedł wspomniany student, że byłoby najlepiej, gdyby emocje w ogóle nie istniały.
Człowiek bez emocji byłby jednak komputerem, bezdusznym potworem. Uznawanie pozbawionego emocji komputera za ideał i gloryfikacja inteligencji praktycznej jest niepokojącym zjawiskiem. Coraz bardziej widoczny staje się rozwój postaw psychicznych o powyższej orientacji, coraz więcej ludzi pustoszeje emocjonalnie w kontaktach z otoczeniem, nakłada maski i odcina się od własnych uczuć.