Wiceprezes kalifornijskiej fabryki urządzeń precyzyjnych Arthur H. Kuriloff postanowił zaryzykować i wypróbować teorię McGregora w praktyce. Większy zakres odpowiedzialności powierzył także robotnikom na najniższych stanowiskach, zlikwidował zegar fabryczny, a robotników pracujących przy taśmie produkcyjnej zorganizował w specjalne zespoły robocze. W rezultacie wydajność na roboczogodzinę wzrosła o trzydzieści procent, a o siedemdziesiąt procent zmniejszyła się liczba wybrakowanych produktów. Udana próba Kuriloffa nie znalazła jednak wielu naśladowców.
Wśród nielicznych, którzy zdecydowali się na eksperyment, był William James, współwłaściciel rafinerii ropy naftowej w Rotterdamie (produkcja 80 000 baryłek ropy dziennie). Nowy wizerunek człowieka pracy, który sam stanowi o sobie, został zastosowany w praktyce, zarząd przedsiębiorstwa zaś, przykładowo, zaczął pełnić funkcję doradczą w kwestiach indywidualnej odpowiedzialności wydzielonych zespołów roboczych. Rezultat próby opisał amerykański psycholog Robert Ardrey, który dyskutował z Williamem Jamesem na temat przebiegu eksperymentu: „Siłę roboczą zredukowano o 40 procent, wydajność pojedynczego robotnika wzrosła o 172 procent. Gdyby przyjąć na rok 1962 wskaźnik 100, wówczas produkcja w roku 1967 osiągnęłaby wartość 272. Fluktuacja personelu zmniejszyła się z 10 procent rocznie na 2 procent. To przemawia na korzyść «szczęśliwej rafinerii» Williama Jamesa”. Eksperyment Jamesa przeprowadzony w kapitalistycznych warunkach pracy pokazał, iż wprowadzenie w życie humanistycznego wizerunku człowieka jako siły roboczej jest korzystne dla wszystkich – również w ramach tradycyjnego ekonomicznego sposobu myślenia właścicieli przedsiębiorstwa i kadry zarządzającej, nastawionych wyłącznie na zysk.