Czas płynie, lata lecą i zbliżamy się do czterdziestki. W różnych okresach życia, u jednej kobiety wcześniej, u innej później rozpoczynają się dolegliwości przedklimakteryczne. W ostatnich latach okres dolegliwości związanych z przekwitaniem przedłużył się nieomalże podwójnie. Kiedyś trwał od trzydziestego piątego do czterdziestego piątego roku życia, teraz od trzydziestego piątego do pięćdziesiątego i dalej. Dolegliwości, które opisywałam, dotyczą raczej pierwszej połowy tego okresu. Oczywiście nie można tu mówić o wyraźnej granicy od — do, byłoby to bowiem co najmniej nieprawdziwe. Zmiany zapowiadające i przedklimakteryczne układają się w różnych proporcjach i różnym czasie. Bywa, że okres zespołów przedmiesiączkowych i zaburzeń przebiegu luteinizacji trwa dłużej, a ostrzejsze objawy, zapowiadające klimakterium, pojawiają się dopiero około pięćdziesiątki, bywa, że ciągną się, obrzydzając życie kobiecie, dziesięć i piętnaście lat. Jak już wspomniałam, znaczny wpływ na te sprawy wywiera uregulowane życie seksualne, wpływające na stabilizację układu nerwowego i równowagę hormonalną.