Warto by tu jeszcze dodać kilka informacji dotyczących tak częstej w tym wieku lekomanii. Bo tak już jest, gdy boli głowa, zażywamy tabletkę od bólu głowy (czasem kilka razy dziennie). Zawarta w tych tabletkach fenacetyna przy częstym stosowaniu powoduje: bóle głowy! Po czym znów łykamy tabletkę i zaczyna się ,,taniec psa dokoła własnego ogona”, czyli krąg się zamyka. Zwiększamy liczbę tabletek, co nie tylko zwiększa częstotliwość bólów głowy, ale i uszkadza bardzo wymęczoną stanami obrzękowymi wątrobę… Jednym słowem absurd!… tym gorzej, że tabletki można dostać nawet w kioskach ,,Ruchu”, bez ograniczeń. Dalej, nasilające się z wiekiem, w miarę obrzęku opon mózgowych, związanego ze zmianami klimakterycznymi, stany nerwicowe leczymy tabletkami uspokajającymi, jak relanium, fenactil, sinequan itp., zamiast zastosować dietę małosolną i zredukować płyny. Nie możemy zasnąć… zamiast spaceru, ćwiczeń oddechowych czy nacierania — tabletki nasenne. I znów trujemy organizm zamiast go wzmacniać w okresie kryzysu, a dodatkowa niespodzianka, o której mało kobiet wie, to wzrastająca oziębłość seksualna. Większość pacjentek około pięćdziesiątki, próbujących wymusić na mnie zapisanie tabletek nasennych czy uspokajających, na pytanie o życie seksualne odpowiadała: w ogóle nie mam ochoty. A nawet dziwiły się, że ,,tak im to szybko odeszło”. No i oczywiście nieporozumienia z mężem, ponieważ jemu zwykle jeszcze ,,nie odeszło”, chyba że również łyka tabletki uspokajające. Proszę pamiętać, że bardzo często w tym wieku przyczyną zniechęcenia w małżeństwie są bezsensownie przyjmowane leki uspokajające.