Z chwilą, gdy pojawiły się cykle bezowulacyjne, stosowałam pacjentkom przez około pięciu lat dawki niemalże homeopatyczne leku zawierającego stałą dawkę androgenów (ówcześnie methyloan- drosłendiol). Taka kuracja regulowała nadmierną niejednokrotnie obfitość krwawień miesiączkowych, likwidowała bezsenność, stany obrzękowe, uderzenia krwi do głowy. Ponadto maleńka dawka androgenów (methyloandrostendiol jest preparatem stojącym na pograniczu między progesteronem a hormonem zdecydowanie męskim — testosteronem) wpływała pozytywnie na pobudliwość seksualną kobiet i usuwała ich niechęć do współżycia, na którą skarżyły się prawie zawsze, przychodząc do poradni. Leczenie długofalowe, dawkami nieomalże homeopatycznymi me- thyloandrostendiolu, miało jeszcze szereg innych zalet — zapobiegało rozrostowi polipów w endometrium i chroniło kobiety przed zabiegami wyłyżeczkowania, powtarzanymi nieraz kilkakrotnie z powodu uporczywych długotrwałych krwawień w nie leczonej menopauzie. Ponadto stwarzało nie sprzyjające warunki do wzrostu mięśniaków i wiele kobiet udało mi się ustrzec przed zabiegiem operacyjnym, ponieważ mięśniaki, jeśli już były, najczęściej przestawały się powiększać i nie wymagały zabiegu operacyjnego. Po przekwicie, gdy poziom estrogenów spada, mięśniaki zwijają się i kurczą wraz z mięśniem macicy i w ten sposób ulegają samowyleczeniu.