Ale to już wyższa szkoła jazdy i pojedynczy człowiek niewiele może tu zdziałać, natomiast trzeba starannie unikać zatrucia tam, gdzie go uniknąć można, i gdzie zależy to jedynie od naszego rozsądku i przezorności. Pierwsza zasada — nigdy nie rozsiewać nawozów ani środków szkodliwych dla zdrowia bez maski lub ubrania ochronnego. Wiem, że to niewygodne, wiem, że może to wygląda śmiesznie, sąsiedzi palcami wytykają, ale odzież ochronna zapobiega w ogromnym stopniu zatruciom organizmu rolnika. Następnie należy bardzo dokładnie stosować się do przepisów używania poszczególnych środków. Nierzadko rozsiewamy je bowiem w dziesięciokrotnie większej ilości niż potrzeba, trując siebie i innych bez umiaru. To co powinno być rozpuszczone w wodzie, w określonej ilości na litr, nie może być rozpuszczone w większej ilości, a już w żadnym wypadku rozsiane beztrosko po polu w postaci proszku — truje bez litości ludzi i zwierzęta. Kiedyś wracając do domu przez okolice podmiejskie, zobaczyłam następujący obrazek: kobieta z fartuchem wypełnionym różowym proszkiem szła przez pole kalafiorów i nabierając proszek ręką, rozsypywała go hojnie na lewo i prawo. Preparat ten, niszczący gąsienice żerujące na kapuście i kalafiorach, rozpuszczać należy w określonej ilości wody i rozpylać roztwór na jarzyny. To, co robiła ona, przekraczało po prostu granice zdrowego rozsądku.